Chrzciny Duszana
Jak na zlosc w sobote trafila sie najbrzydszy dzien z calego tygodnia, od rana padal deszcz I bylo 12 stopni – koszmar jak an imprezke plenerowa na farmie.
Ale w sumie nie bylo tak zle, moze4 dlatego ze duzpo cytrynowki wypilam ;) (Dzieja prowadzil…)
Deszcz siapil, wszyscy sie chowali w stodole I troche ciasno bylo ale jak juz ludzie popili to sie rozlazlo towarzystwo i deszcz zostal zignorowany.
Chopaki zostali uzbrojeni w kalosze I jakos dali rade. Okupowali przez caly czas koparke wiec trzeba ich bylo pilnowac zeby nigdzie nie pojechali.
Wytrzymalismy do 8:30pm, Kacperek na widok ogniska wysokosci 2 pieter wykrzyknal “Strazak Sam” ! Ale obylo sie bez interwencji strazakow bo I tak bylo mokro.
Ogolnie dzien mozna zaliczyc do udanych chociaz glowka bolala nastepnego dnia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz