Miejscówka miała być super : środek parku narodowego, skaliste wybrzeże, żadnych domów wokół, stylowy domek, kominek .... I było miło w dzień, kangury skakały dookoła, jeden w szybę od salonu nawet walnął. ALe wieczory okazały się koszmarem z powodu robali. Najpierw były glizzzzdy , nie mam pojęcia co to byo ale było ich mnóstwo. a potem doszły do tego żuczki latające które nas zaatakowały bardzo liczebnie i właziły przez szpary w oknacg. Po 2 godzinach walki z nimi nie pozostało nam już nic innego jak zgasic światło i iść spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz