22 października 2009

Healesville Sanctuary


Kolejna wycieczka pod haslem "poznajemy Australijską faunę". Pogoda dopisała (aż za gorąco nawet było) i udało się obejrzeć wszystkie zwierzątka w całej okazałości.

W czasie odwiedzin szpitala dla zwierząt trafiłyśmy na badanie papugi po wypadku, a w poczekalni czekał malutki , ośmiomiesięczny wombat.

Kacperek tym razem dużo nie spał, rozglądał się i cieszył, że tyle się dzieje wokół. Omal go jakieś potworne owady nie zeżarły o zmierzchu kiedy to postanowiły całą chmarą nas przyatakować.

Zwierzatka w kolejnosci : Arid Bird, wombat ( w poczekalni do doktorka), kolczatka, diabeł tasmański, pelikany, dingo, sokół, koala, ptaszysko bliżej nieokreślone, kangur u wodopoju i diabeł tasmański przy obiedzie.












18 października 2009

Kacperka zabawy z babcią

Brisbane Ranges - las po pożarze

Niesamowite jak się odradza las po pożarze, czarne osmolone pnie i świeża zieleń kontrastują ze sobą. Widoki przepiękna a spacer wycisza bardzo bo niewielu ludzi tam dotarło...





















































































































































Na parkingu po przeciwnej stronie trasy zastalismy zaparkowane kilkanaście zabytkowych Morrisów - troche niesamowity widok tak w środku lasu. Okazało się, że to zlot klubowiczów Morrisów.

Melbourne Museum

Dość nietypowe muzeum ponieważ w środku na dziedzińcu znajduje się sekcja "Las deszczowy" i wychodzisz na spacer po pachnącym lesie, wśród dymiących strumyków i szumiacego wodospadu. Ptaszki ćwierkają i kłócą się w zasięgu ręki. Australijczycy to umieją mnie zaskakiwać...

















Kolejna niespodzianka , w sekcji związanej ze sztuką Aborygeńską pojawiło się zdjęcie naszego papieża, który w czasie wizyty w Australii nosił szate utkaną przez Aborygenów.

Jak na muzeum, było dość nietypowow i miło...








Powrót do przeszłości czyli zwiedzamy kopalnie złota

Narzuciliśmy sobie dość ostre tempo zwiedzania razem z mamą , można powiedzieć "rodzinne wypady" ;)
Jedna z ostatnich atrakcji - Souvereign Hill koło Ballarat czyli miasteczko z czasów gorączki złota.
Przeżycie o tyle ciekawe, że pobudza wyobraźnie i uświadamiasz sobie w jakich warunkach żyli ludzie przypływający z Europy w poszukiwaniu bogactwa...


Dzieja pogrzebał w rzeczce i poszukał grudek złota ale nic nie znalazł....

09 października 2009

U Emi

Słoneczny dzień, jedziemy w odwiedziny do Emi i Stevana. W czasie 3-miesięcznego pobytu Emi w Polsce , Stevan "odświerzył" ogród i zbudował chatkę dla gości oraz domek na drzewie dla Anielki.
Ten ostatni prezentuje się naprawdę imponująco, nie wiem czy uda mi się kiedykolwiek przycisnąć Dziejskiego żeby za coś takiego się zabrał ;)





07 października 2009

Mycie tyłka i takie tam

Teraz temat typowy dla mam czyli kupy niemowlaczkow.
Ostatnio Kacper obłaskawia nas coraz rzadziej tym wspaniałym prezentem za to w rozmiarach zastraszających w związku z czym trza było większy rozmiar pieluch zacząc stosować. Potocznio nazywamy to BOMBĄ ;)

W takich przypadkach zwykłe przecieranie pupki chusteczkami nie zdaje egazminu i trzeba tyłek wsadzic natychmiast pod kran. Na szczęście mały już nie dostaje histerii przy każdej styczności z wodą i jest całkiem zrelaksowany (chyba za sprawą interesującegi lustra tuz obok) jak widać na załączonym obrazku.


Staramy się pamiętać o ćwiczeniu mięśni plecków i szyji czyli kłaśc go na brzuchu choć czasem sie nie udaje bo zawsze jest albo po jedzeniu, albo śpi, albo rozwścieczony głodny i cięko znaleźć odpowiednią chwilę. Ale staramy się bo tata każe dbać o synka ;)