Ostatnia wycieczka z moją mamą, w góry Grampians. Pogoda w miare ok, choć jednego dnia trafiły nam się największe listopadowe opady deszczu od 15 lat. Mimo to sporo spacerowaliśmy, jak zwykle z Kacperkiem.wiecej zdjec w galerii










Ostatnia wycieczka z moją mamą, w góry Grampians. Pogoda w miare ok, choć jednego dnia trafiły nam się największe listopadowe opady deszczu od 15 lat. Mimo to sporo spacerowaliśmy, jak zwykle z Kacperkiem.









Wyprawa w gory Dandenong i spacer wsrod rzezb wplecionych w las deszczowy. Niesamowite wrazenie patrzac na omszale dzieciece twarze aborygenow. Postacie zrobione przez bialego rzezbiarza ktory byl zafascynowany kultura aborygenow.









Po raz kolejny odwiedziliśmy farmę rodziców Stevan'a przy okazji 2 urodzin Anielki. Jak to zwykle w gościnie u Serbów, bawiliśmy się przednio. Dzieci było wiele ( o jejku jacy my starzy !) ale my też się bawiliśmy na dmuchanym "jumping castle". Solenizantka pokazała się jako prawdziwa "country girl" co widać na zdjęciu na traktorze.







Trochę trzeba też w domu pobyć i odpocząć od szybkiego tempa wypraw. Załatwiliśmy mamie przedłużenie pobytu prawie o miesiąc więc wraca do Polski dopiero w połowie grudnia. Czyli nadal troche czasu na kilka dodatkowych wycieczek.
