01 czerwca 2012

Powrot

Udalo sie ! HURRA !

Dolecialam , przezylam, teraz odchorowuje ...
Juz w Polsce bylam przeziebiona a w podrozy rozwinelo sie tez u dzieci. Cala trojka chora, siedzimy w domu, za oknem deszcz brrr....
Lot byl w sumie OK, dzieciaki zlitowaly sie i usnely w Londynie przed startem - spali obaj 7 godzin (z  13h) wiec super. Potem Singapur , jakos dalismy rade i znow dzieci usnely przed startem, tym razem na 3 godziny (z  8h). Ogolnie spoko, lot duzo lepszy niz do Polski kiedy oboje z Andrzejem ganialismy jak dzicy i nie spalismy w ogole. Tylko Kacper dal popalic po wyladowaniu w Melbourne i rozhisteryzowal sie przy odbieraniu bagazy. Z tego wszystkiego zapomnialam wziac wozka ktory na szczescie odnalazl sie juz i jest do odebrania na lotnisku.
Witaj Melbourne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz